Powinienem był wiedzieć lepiej, niż wierzyć we wszystko, co powiedzieli nam na swojej stronie internetowej. Wydawało się to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe, gdy dowiedzieliśmy się, że zostanie otwarte na czas, abyśmy mogli wybrać się na wycieczkę w porze lunchu, a powodem tego było to, że było to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Chcieliśmy uniknąć silnego popołudniowego upału - w dolinie było jeszcze goręcej niż w naszej kryjówce na wzgórzach - więc wyruszyliśmy późnym rankiem w powietrze przesiąknięte dymem, mając pewność, że po udanej wycieczce wrócimy do domu przed popołudniowym upałem. Ha, jak ja się teraz śmieję z naszej niewinności.

Wszystko puste

Przed nami szeregi zamkniętych budek, opustoszałe praças, puste stoliki i ... oh, chwila, ktoś w tej prowizorycznej knajpce rozmawia z ochroniarzem. Idziemy zamienić słowo. Głowy się trzęsą. O czym myśleliśmy? Nic nie otwiera się przed trzecią. Nawet wtedy jest tak gorąco, że większość z nich otwiera się znacznie później. Po zmroku. Pod tymi tellosami jest gorąco. Możemy jednak zjeść lunch tutaj. Tutaj jedzą ludzie z ochrony. Proste jedzenie. Gastronomiczne? Nie, jeśli możemy coś na to poradzić .

Kredyty: Dostarczone zdjęcie; Autor: Fitch O´Connell ;

Odchodzimy, rozmawiając z ochroniarzem, który idzie w naszym kierunku, nie żebyśmy mieli jakiś kierunek. Opowiada nam trochę o pracy na tej budowie i narzeka na upał. Zgadzamy się, dlatego nie chcieliśmy iść tam po południu. Ochroniarz odchodzi, aby zabezpieczyć rzeczy, a my idziemy do parku, aby się zastanowić. Wędrujemy alejką między zamkniętymi straganami. Nazywa się Corredor da Morte i zauważając bele siana wokół podstaw drzew, domyślam się, że są to jakieś wyścigi.

Park

Park jest gęsto zalesionym obszarem z rzeką i różnymi strumieniami, miejscem różnych starożytnych młynów wodnych. Jest to miejsce, w którym można odpocząć i zorientować się w sytuacji, chociaż porzucone puszki po piwie na ziemi mówią o innych pomysłach. Obok rzeki znajduje się duża tymczasowa scena na świeżym powietrzu, na której odbywają się letnie wieczorne występy, a my idziemy i siadamy z dala od niej. Pawie i koguciki z pobliskiej woliery rywalizują o naszą uwagę. Dwóch miejskich sprzątaczy, mężczyzna i kobieta, przyjeżdża z wózkiem i miotłą, zmiatają puszki po piwie i sprzątają. Sugerujemy, że to pozostałości po poprzedniej nocy, a oni wzruszają ramionami. Zatrzymują się na krótką pogawędkę. Są dobroduszni i dowcipni i zostawiają nas uśmiechniętych.

Powrót na rynek

Postanawiamy wrócić na targ i zjeść wczesny lunch. Ironia braku wyboru gastronomicznego na targach gastronomicznych przemawia do nas. Nie, czekaj, jest wybór. Otwarte są dwa punkty gastronomiczne i przed dokonaniem wyboru studiujemy kredowe menu obu. Przykro mi, mówi kelner w miejscu, które wybraliśmy, nie zadaliśmy sobie trudu, aby spisać wczorajsze menu i nie mamy nic z tego. Nieważne, mogą nam zrobić bacalhau. Oczywiście danie zostało usmażone poprzedniego wieczoru i odgrzane, ale porcje są obfite, a przynajmniej frytki są świeżo ugotowane.

Pod markizą jest gorąco i odganiamy muchy. Mnóstwo much. Obserwuję starszą kobietę siedzącą przy pobliskim stoliku. Ma do wyboru wiele pustych stolików. Zamawia wino do posiłku i zauważam, że kelner przynosi jej butelkę. To jedno z tych miejsc, w których naliczają opłaty w zależności od tego, jak daleko sięga butelka. Ma niesamowity apetyt i jestem zafascynowany obserwowaniem, jak tak drobna i wątła osoba pochłania tak wiele tak szybko. Zanim wyszliśmy, opróżniła butelkę. Czekam, czy zamówi drugą. Jestem rozczarowany.

Kelnerem jest właściciel i bardzo rozmowny mężczyzna. Jest miejscowy i wymieniamy się przerażającymi historiami o niedawnych pożarach i potrząsamy głowami nad tragedią tego wszystkiego. Odpowiada również na nasze pytanie o Corredor da Morte. Wskazuje, że barraquinhas po jednej stronie Corredor są przeznaczone do dostarczania wina. "Wróć po północy", mówi, "a zobaczysz, dlaczego ma taką nazwę".

Powrót do domu

Wróciliśmy do domu w samą porę na poobiednią drzemkę. Podczas krótkiej drogi powrotnej doszliśmy do wniosku, że poszło nam całkiem nieźle. Gdyby feira była otwarta, nie mielibyśmy przyjemności rozmawiać ze strażnikiem, sprzątaczką czy kelnerem (którzy byliby zbyt zajęci). Tak jak było, mieliśmy trochę wglądu w to wydarzenie. Sposób, w jaki targi zostały zorganizowane, z meblami typu rent-a-barraca ustawionymi w szeregu i, bez wątpienia, nadzorowanymi przez kogoś z MBA, cóż, mogliśmy w połowie zgadywać, jak by to wyglądało. Wydaje się, że oldschoolowy charakter tego typu wydarzeń w dawnych czasach został utracony i wszystkie stały się trochę zbyteczne. Przynajmniej tak sobie wmawialiśmy i dlatego podobał nam się nasz mały wypad na feirę, której nie było.